Rodzina Jana Orszulaka /z Wiosennej/.
Helena Orszulak z d. Cygan ur. się 18.08.1900r w Łodzi na ul. Suwalskiej. Córka Jana Cygana i Marcjanny z d. Grabowiecka. Pochodziła z wielodzietnej rodziny miała jeszcze dwie siostry i trzech braci. Pracowała początkowo w majątku u „Krauzego” przy ul. Pabianickiej. Około roku 1918-20 zaczyna pracować u „Geyera” na ul. Piotrkowskiej, jako prządka Tam poznaje pana Jana Orszulaka, za którego wychodzi za mąż. Wynajmują mieszkanie przy ul. Sanockiej 7 (dom murowany już nie istnieje), gdzie rodzi im się dwóch synów: 11.01.1926r Jerzy, a 29.10.1928r Henryk.
Zdjęcie wykonane w 1929r na roczek Heńka. Jurek miał już dwa lata Młodzi zawsze wyglądają ładnie. Po nich miała urodzić się dziewczynka, ale zostaje przez mamę poroniona prawdopodobnie na skutek ciężkiej pracy w fabryce. Po chorobie zaczyna pracować w tej samej fabryce, co mąż u „Walczaka”. Pracuje na różnych oddziałach, na tkalni, farbiarni, wykańczalni i innych. Zaczynają zbierać pieniądze na budowę własnego domu. Przynajmniej uzbierać tyle by móc zaciągnąć kredyt hipoteczny (pod zastaw domu). By tego dokonać zmieniają mieszkanie, przenosząc się na ul. Sokola 6 (dom drewniany) gdzie czynsz był znacznie niższy.
Na zdjęciu powyżej domek z ulicy Sokola. Rodzice w podobnym domu zamieszkiwali (już nie istnieje), by więcej zaoszczędzić na czynszu. 30.05.1934r. na Sokola 6, rodzi im się trzeci syn Zdzisław Wojciech (drugie imię to po dziadku Wojciechu), czyli ja. Po kilku latach, rodzice w porozumieniu z drugą żoną Wojciecha (macochą) Stefanią Józefą Orszulak z d. Binder, która życzyła sobie zamieszkać z najmłodszym pasierbem, kupują wspólnie 6.03.1933r działkę budowlaną tzw. pół placu przy ul. Wiosennej
W tym „pałacu” mieszkali ponad rok. Zimno, bez podstawowych wygód ciasno. Coś strasznego. My jako dzieci mieszkaliśmy u kogoś z rodziny na tej samej ulicy.
Na zdjęciu część domu i wejście po schodach do naszego domu. Zaraz po ogrodzeniu zakupionego placu i zakupie, choć częściowo materiałów na budowę, w roku 1935 lub 36 rodzice przenoszą się do wybudowanego tam drewnianego baraku, by pilnować dobytku. Też bez żadnych wygód, ale na własnym. Synowie, Jurek i Heniek, zaczynają uczęszczać do nowo wybudowanej szkoły im. Stanisława Staszica na ul. Przyszkole. Prawdopodobnie w roku 1936 lub 37 dom zostaje wybudowany i wszyscy szczęśliwi zamieszkują w nim.
To właśnie Wiosenna Oboje Jan i Helena cały czas pracują w tym samym zakładzie na ul. Wólczańskiej u „Walczaka.” Jakoś szczęśliwie omijają ich zwolnienia. Wojna. Zmienia się wszystko jak w każdej rodzinie. Ale rodzice pracują nadal w tej samej firmie i na tych samych stanowiskach. Ojciec jeżdżąc prawie codziennie z towarami po Łodzi, zaczyna udzielać się w pracy podziemnej. Przewozi ulotki, to wiem na pewno, a czy coś jeszcze?. Pod koniec wojny wstępuje do PPS-u. W fabryce zmienia się profil produkcji. Zaczynają produkować materiały na mundury i bieliznę wojskową. Jak wszędzie w stosunku do polskich pracowników następuje szczególny rygor. A z fabryk i poszczególnych dzielnic miasta zwożą żydów do nowo utworzonego Getta na Bałutach. Na wszystkich pada okropny strach. Każdy się liczy z tym, że może być następnym. W 1944r. wywożą mamę Helenę na roboty przymusowe. Wraca na początku 1945r.
Zdjęcie naszej rodziny. Tato, Ja, Mama i najstarszy brat Jurek. Brat średni Heniek robi zdjęcie. Wykonano je w 1944r przed wysłaniem mamy na roboty. Widać zaciemnione czarnym papierem okno. Brata Heńka na jakiś czas też wywożą do Niemiec na przymusowe roboty. Ale w sumie jakoś szczęśliwie udaje się nam przeżyć wszystkim. Kończy się wojna. Mimo trudności jakoś żyliśmy radośniej. Ja poszedłem do szkoły a bracia do pracy. Wszyscy, którzy byli poza Łodzią wracają do niej. Rodzina zaczyna się częściej odwiedzać, po prostu życie zaczęło nabierać rumieńców. W fabrykach dostają więcej pieniędzy a niekiedy i inne różne dobra. Po raz drugi tato kupił radio. Było ono przywiezione, bodajże z Ziem Odzyskanych przez tzw. szabrowników. Ale było potężne ileś tam lampowe, a marka? Chyba Telefunken. A grało!! Ciągle i głośno. Również wtedy bracia dostali rowery. Jaka radocha, szczególnie dla mnie, mimo że były braci.
Przed domem na Wiosennej. Obok rodziców ja i Jola. Obaj bracia początkowo pracowali razem z ojcem w tej samej fabryce. Po roku brat Heniek zaczął pracować w Zakładach Unitra-Fonika a starszy Jurek poszedł do wojska. Służbę odbywał jako łącznościowiec w Kętrzyńskiej jednostce WOP.
Oto zdjęcie z tego okresu. Trzej bracia. Na początku 1947 roku ojciec Jan Orszulak zaczyna chorować na płuca. W czasie wojny wyczerpująca praca brak dobrego jedzenia spowodowała wyczerpanie organizmu. A po wyzwoleniu brak odpowiednich lekarstw powoduje szybki postęp choroby. W 1948 roku umiera. W 1950 roku umiera babcia Orszulak Stefania Józefa /Binder/. Oboje pochowani są na Cmentarzu przy ul. Rzgowskiej. Mama nadal aż do emerytury pracuje u „Walczaka”. Bodajże firma podlegała pod Wólczankę. Będąc już na emeryturze zaczyna chorować na nogi. Choroba postępuje i w 1976r. mam umiera. Zostaje pochowana razem z mężem na ul Rzgowskiej. A ich dzieci?. Mają różne koleje losu, ale to już następna historia. Zdzisław Orszulak. Łódz 1.08.2006r. |
|